Jak mieszka się w regionie Marche? Moje życie na emigracji w centralnych Włoszech

Iwona

Region Marche to jedno z mniej znanych, ale niezwykle urokliwych miejsc we Włoszech, gdzie morze spotyka się z górami, a życie płynie chyba nieco spokojniej niż w popularnych turystycznych destynacjach. 🙂 Mieszkając tu na co dzień, z pewnością doświadczam wielu uroków włoskiego stylu życia, ale też wyzwań, jakie niesie emigracja.

Jak zatem mieszka się w regionie Marche? Opowiem Wam w poniższym artykule.

Jak trafiłam do Marche?

Moja historia z regionem Marche zaczęła się w 2013 roku, kiedy jeszcze jako studentka na UMK w Toruniu zdecydowałam się na wyjazd w ramach programu Erasmus. Trafiłam do Maceraty, trochę przez przypadek, jednak dziś myślę sobie, że nie ma przypadków, a wszechświat już wtedy szykował dla mnie plan 😀 Spędziłam w Maceracie 5 miesięcy, po których wróciłam do Polski skończyć studia. Poznałam tam mojego obecnego męża Alessandro. 🙂 To tak w wielkim skrócie. Napisałam na blogu oddzielny artykuł o historii mojej emigracji, więc jeżeli Was ona zaciekawiła, zostawiam link pod spodem:

Pierwsze miesiące i lata na emigracji w Marche

Początki na emigracji chyba nigdy nie należą do najłatwiejszych. Nie zliczę ile razy chciałam pakować walizki i wracać do Polski. Jednym z głównych powodów, dla którego nie czułam się tu komfortowo był chyba brak satysfakcjonującej i dobrze płatnej pracy. Na moich praktykach zarabiałam 300 euro, przy czym za mieszkanie płaciłam ponad 200. Dorabiałam jako niania i kelnerka, ale to też nie wystarczało na to, żeby móc w ogóle planować tutaj przyszłość. Alessandro był gotowy do pomocy, ale przeszkadzało mi to, że ktoś chce za mnie płacić. Wydaje mi się, że w prowincji Macerata, w której mieszkam, moje CV dostała chyba większość firm. Momentami szukałam intensywnie i wysyłałam je gdzie się da. Raz nawet mój przyszły teściu zawiózł mnie autem do wszystkich najlepiej prosperujących firm w okolicy, gdzie zostawiłam CV osobiście. Łącznie dostałam może maksymalnie pięć odpowiedzi, z których jedna zakończyła się rozmową o pracę i zatrudnieniem.

Pierwsze miesiace na emigracji – kwiecień 2017, Civitanova Marche

Drażniły mnie różnice kulturowe i sfiksowanie Włochów na temat jedzenia. Denerwowałam się na odpowiedź przez telefon od właścicielki mieszkania, która mówiła mi „zadzwoń do mnie przed kolacją”. Przed kolacją, to znaczy o której?! Dzisiaj łapię się za głowę, ale wstydziłam się przed moją współlokatorką pić kawę rozpuszczalną. 😅 Dzisiaj miałabym to gdzieś i choć rozpuszczalną piję rzadziej, to teraz kompletnie nie obchodzi mnie to, co sobie ktoś pomyśli o odmiennych od niego przekonaniach kulinarnych. Tym bardziej, że Włosi mają naprawdę bzika na tym punkcie.

Byłam przekonana, że Włosi traktują mnie z góry, bo przecież pochodzę z biednego wschodu. Nie wiem czy wiecie, ale dla Włochów Polska jest właśnie jednym z paesi dell’Est, czyli krajem Europy Wschodniej. Dla mnie miało to błędnie wydźwięk głównie negatywny. Błędnie, bo opierałam swoje przekonanie o kilka pytań, które usłyszałam od słabo doinformowanych Włochów. Mój faworyt to chyba: Avete le sarte in Polonia? (Macie krawcowe w Polsce?).

Moimi jedynymi znajomymi byli znajomi Alessandro, co też mi trochę przeszkadzało. Jestem dość otwarta i raczej nigdy nie miałam problemów z poznawaniem nowych ludzi. Tu jednak było inaczej, sto razy trudniej. Pewnie dlatego, że żeby rozmawiać, trzeba było przełamywać blokady do mówienia w innym języku. Jakoś nie miałam nigdy obaw o błędy. Bardziej frustrowało mnie to, że nie potrafię wyrazić się w 100 procentach tak, jak zrobiłabym to po polsku.

Plusy i wyzwania mieszkania w regionie Marche

Plusy mieszkania w regionie Marche:

1) Różne od siebie możliwości spędzania wolnego czasu

Jednym z największych atutów życia w Marche jest możliwość spędzania weekendów w zupełnie odmiennych sceneriach. Sobotni poranek można rozpocząć od górskiej wędrówki, po południu odkrywać urokliwe, zabytkowe miasteczka położone na wzgórzach, a niedzielę spędzić nad Adriatykiem, relaksując się na plaży i spacerując boso wzdłuż brzegu morza. Ta różnorodność sprawia, że Marche pod kątem turystycznym to według mnie idealny kierunek dla wszystkich „niezdecydowanych”, którzy kochają Italię, ale jednocześnie nie chcą zwiedzać pełnych turystów dużych miast, ale wolą za to eksplorować w spokoju nowe miejsca i cieszyć się urlopem z dala od lokalizacji wybieranych przez wszystkich.

Nawet mieszkańcy regionu Marche często podkreślają tę różnorodność krajobrazów powiedzeniem, że wszystko jest tu „a un tiro di schioppo”, czyli dosłownie o rzut beretem / bardzo blisko.

2) Piękne i charakterystyczne tylko dla Marche krajobrazy

Marche jest piękne. Dosłownie. Niezależnie od tego, gdzie się znajdujecie, zawsze macie przed sobą malowniczy widok: góry, zielone wzgórza, winnice, historyczne miasteczka lub błękitny Adriatyk na horyzoncie. Nie dziwi mnie, że Giacomo Leopardi, jeden z największych włoskich poetów, wielokrotnie zachwycał się krajobrazami swojego rodzinnego regionu (poeta pochodzi z Recanati w prowincji Macerata).

Jeden z charakterystycznych krajobrazów w Marche latem, bez filtra!

3) Kuchnia i świeże produkty

Jednym z istotnych atutów życia w Marche jest wyśmienita i różnorodna kuchnia regionalna oraz łatwy dostęp do świeżych, lokalnych produktów. Jeszcze w połowie XX wieku większość mieszkańców regionu utrzymywała się z rolnictwa i hodowli zwierząt, co do dziś znajduje odzwierciedlenie w licznych gospodarstwach agroturystycznych oraz niewielkich sklepikach oferujących domowe przetwory i produkty prosto od rolników. Mój teść zna wielu lokalnych producentów – jeden zajmuje się winiarstwem, inny tłoczy oliwę, a kolejny prowadzi hodowlę kur i sprzedaje świeże jajka. 🙂 Sama dorastałam na wsi, dlatego tym bardziej doceniam możliwość kupowania naturalnej żywności, zamiast polegać wyłącznie na produktach z supermarketów.

4) Większy luz

To nie mit, że Włosi do wielu rzeczy podchodzą z większą swobodą. Chociaż tu też nie można generalizować, i zamiast WŁOSI powinnam pisać WIĘKSZOŚĆ WŁOCHÓW, KTÓRYCH ZNAM. Ta swoboda jak dla mnie jest widoczna bardziej w życiu prywatnym, rodzinnym. Nie stresuję się na przykład, kiedy mają przyjść teściowie na obiad – nikt tu nie oczekuje perfekcyjnie nakrytego stołu ani potraw rodem z restauracji Michelin. Liczy się atmosfera i wspólnie spędzony czas. A jeśli ktoś podczas większego spotkania użyje plastikowych kubków zamiast szklanek, nie wzbudzi to żadnego zdziwienia – wręcz przeciwnie. Czemu gospodarz ma później stać cały wieczór przy zlewie? 🤭

Jeśli już mowa o większym luzie, zaskoczyło mnie tu również bardziej bezpośrednie podejście do relacji. Do teściów na przykład zwracam się po imieniu, a nie „mamo” i „tato”, co w Polsce byłoby raczej rzadko spotykane. Również w relacjach zawodowych formalne zwroty są mniej powszechne – nawet do mojego szefa po po 60-tce mówię na „ty”.

Wyzwania i minusy mieszkania w Marche

1) Rynek pracy

Niestety, długo mogłabym o nim opowiadać, i to niezbyt pozytywnie. Morze, góry, wyśmienita kuchnia i malownicze widoki to oczywiście nie wszystko, co jest potrzebne do pełni szczęścia. Nawet życie we Włoszech nie gwarantuje codziennego uśmiechu na twarzy i porannego biegu do baru po pistacjowe cornetto i cappuccino! 🙃 Największym wyzwaniem, jakie napotkałam podczas życia w Marche, było znalezienie pracy, ale o tym pisałam już nieco wyżej.

Niestety, czasami podejście wielu Włochów z Marche do spraw zawodowych stanowi kolejne wyzwanie. Perspektywa awansu oraz jasny podział ról i obowiązków to coś, z czym nawet duże firmy mają tu problemy. Moje doświadczenie pokazuje, że zamiast skupić się na zadaniach przez pełne 8 godzin, niektórzy lubią dramatyzować i wymyślać problemy tam, gdzie ich nie ma. Dodatkowo, chyba nigdy do końca się nie pogodzę z przerwą obiadową oraz obowiązkowym urlopem w sierpniu (kiedy wszyscy Włosi wyjeżdżają na wakacje) i na święta Bożego Narodzenia. Większość firm w tych okresach po prostu zamyka się na kilka tygodni, dając wszystkim wolne. Żeby było jasne – nie narzekam na 3 tygodnie urlopu. To wspaniale móc odpocząć przez tak długi czas i naładować akumulatory przed powrotem do pracy. Czasami jednak mam wrażenie, że to dość ograniczające, że ani ja, ani Alessandro nie mamy możliwości samodzielnego wyboru dogodnych terminów urlopu w ciągu roku i wyjazdu na wakacje poza sezonem, choćby po to, by zaoszczędzić na kosztach podróży.

2) Brak dużych miast i transport publiczny

Jeśli ktoś jest przyzwyczajony do wielkomiejskiego stylu życia, może czuć się tu odrobinę odizolowany. Marche nie ma dużych metropolii jak Mediolan czy Rzym – największe miasta, takie jak Ankona czy Pesaro, są stosunkowo małe i spokojne. Komunikacja publiczna nie jest najmocniejszą stroną regionu. Pociągi i autobusy kursują, ale nie są tak częste jak w większych miastach. Według mnie najlepiej działają połączenia kolejowe wzdłuż wybrzeża. Posiadanie samochodu to niemal konieczność, jeśli chce się w pełni korzystać z uroków Marche, ale też punktualnie dojechać do pracy czy na wizytę u lekarza.

Na zdjęciu: Ja w maju 2017 naiwnie czekająca w Civitanovie na przystanku na autobus, który być może nigdy nie przyjedzie 😂

3) Skomplikowana biurokracja i niekompetentni urzędnicy

Jak w całych Włoszech, tak i w Marche urzędy i instytucje działają czasami swoim rytmem. Załatwienie czegokolwiek w urzędzie może trwać tygodniami i wymaga anielskiej cierpliwości. Na samym początku emigracji wielokrotnie zderzyłam się z takim brakiem pośpiechu i czasem niestety kompetencji. Na przykład podczas załatwiania dokumentów do ślubu cywilnego zdarzyło się też, że jedna osoba w urzędzie gminy powiedziała mi coś innego, za to druga po tygodniu przez telefon podała mi kompletnie inną listę „niezbędnej” według niej papierologii. O ile będąc na wakacjach w Italii taki slow life to wręcz coś pożądanego, tak gdy musisz załatwić dość szybko jakiś istotny dokument, bo próbujesz tu po prostu żyć i funkcjonować jak inni obywatele, takie podejście potrafi doprowadzić do szału. Oprócz tego zdarza się niestety jeszcze spotkać urzędników, którzy nie do końca wiedzą gdzie leży Polska…

Jeżeli kogoś z Was interesuje temat ślubu we Włoszech / z obywatelem Włoch, odsyłam do innego mojego artykułu:

4) Zamknięte społeczności i dialekt

W małych miejscowościach regionu Marche ludzie są życzliwi i otwarci, ale jednocześnie silnie przywiązani do swoich tradycji i lokalnych relacji. Społeczności często opierają się na wielopokoleniowych więziach, co sprawia, że nowym osobom może zająć trochę czasu, zanim poczują się w pełni zaakceptowane.

Jeśli ktoś nie zna dobrze języka włoskiego, początki mogą być wyzwaniem również dlatego, że większość codziennych rozmów toczy się w lokalnym dialekcie, a mieszkańcy, zwłaszcza starsze pokolenie, rzadko posługują się angielskim. Przez dłuższy czas miałam problem, żeby zrozumieć babcię mojego męża. Znajomi Alessandro, których zna od dziecka, też nie rozmawiają ze sobą idealnym włoskim, ale jego uproszczoną formą. Dziś rozumiem zdecydowaną większość, ale przez pierwsze miesiące i lata na pewno straciłam trochę wątków. 😄

Jestem ciekawa czy w tym artykule coś Was zaskoczyło, zdziwiło? Może macie jakieś pytania co do życia w regionie Marche? Pozostaję do dyspozycji! 🙂

Może zainteresuje Ci się również...

2 komentarze

Piotr 29 marca 2025 - 20:58

Mam bardzo podobne spostrzeżenia, może z wyjątkiem urzędników – miałem z nimi mało do czynienia ale jak już coś wypadło to szło zaskakująco gładko. Co prawda nie mieszkam tam na stałe i nie pracuję ale przyjeżdżając kilka razy w ciągu roku zawsze czuję się świetnie – nie muszę w zasadzie nic robić, po prostu sam fakt bycia tam i obcowania z tymi przepięknymi widokami w zasadzie wystarcza… a wieczorna pizza czy poranna kawa stanowi wisienkę na torcie. Bez włoskiego jest z pewnością ciężko o bardziej zaawansowane relacje (a nawet z nim dialekty daja w kość) ale jak ktoś ma duszę samotnika i lubi takie klimatyczne małe miasteczka, uwielbia jeść i nie trzyma się kurczowo mentalu „tu ma być i działac tak samo jak w Polsce” to będzie tutaj w niebie 😉

Odpowiedz
Iwona 15 kwietnia 2025 - 15:45

O tak, Włochy na kilka razy w roku są tak w sam raz. Człowiek się zrelaksuje, złapie trochę słońca, naje się pyszności i ładuje baterie 🙂 Nie chcę narzekać, że tu tak źle. Na niektóre rzeczy patrzę jednak już tutaj bardziej krytycznym okiem! Dziękuję jak zawsze za komentarz, pozdrawiam serdecznie! 🙂

Odpowiedz

Skomentuj

Ta strona wykorzystuje ciasteczka niezbędne do prawidłowego działania, analizy ruchu na blogu, oraz do działań marketingowych. Więcej informacji znajdziesz na stronie Polityka prywatności. Więcej informacji

Ta strona wykorzystuje ciasteczka niezbędne do prawidłowego działania, analizy ruchu na blogu, oraz do działań marketingowych. Więcej informacji znajdziesz na stronie Polityka prywatności i plików cookies. Wchodząc na stronę wyrażasz na nie zgodę według ustawień Twojej przeglądarki. Możesz je w każdej chwili zmienić, a jeśli tego nie zrobisz przeglądanie strony nastąpi z wykorzystaniem tych plików.

Zamknij